W ostatnich latach jesteśmy świadkami wycofywania kolejnych substancji czynnych środków ochrony roślin na terenie UE, sytuacja ta już nikogo nie dziwi, chciałbym jednak w tym poście skupić się na sytuacji w uprawie gatunków z rodzaju Ribes, szczególnie porzeczki czarnej. Jako plantator z dużym niepokojem zaczynam spoglądać w przyszłość, z tego względu czuję się w obowiązku do włożenia choćby małego wkładu w nagłośnienie tej sytuacji. Dla lepszego zobrazowania sytuacji w ochronie roślin, warto rozpocząć od krótkiego przeglądu substancji czynnych wycofanych w ostatnich latach, istotnych w ochronie roślin z rodzaju Ribes.

  • 2020 Spirodiclofen (Envidor 240 SC), zwalczanie przędziorków i szpecieli
  • 2021 Mankozeb (Penncozeb 80 WP), zwalczanie chorób grzybowych
  • 2021 Tiofanat metylu (Topsin M 500 SC), zwalczanie chorób grzybowych
  • 2024 Abamektyna (Safran 018 EC), zwalczanie przędziorków i szpecieli *do stosowania tylko w szklarniach
  • 2025 Spirotetramat (Movento 100 SC), zwalczanie przędziorków, szpecieli, mszyc i pryszczarków
  • ***2025 Acetamiprid (Mospilan 20 SP), zwalczanie mszyc, przeziernika porzeczkowca, pryszczarków i zwójek***

***Zasady gry w tym roku się zmieniły, w przypadku acetamipridu, sytuacja nie dotyczyła zakazu stosowania tej substancji czynnej na terenie UE, a wymuszenie jej ograniczenia stosowania poprzez zmianę dopuszczalnej normy pozostałości do 0,01 mg/kg, co w praktyce oznacza brak możliwości wykonania nawet jednego zabiegu.

 

Rozporządzenie Komisji (UE) 2025/158 z dnia 29 stycznia 2025 r. zmienia załącznik II do rozporządzenia (WE) nr 396/2005, obniżając najwyższe dopuszczalne poziomy (NDP) pozostałości acetamiprydu w wielu kategoriach produktów roślinnych. Dla porzeczek (czarnych, czerwonych i białych) kod 0154030 NDP został zredukowany do granicy oznaczalności – 0,01 mg/kg .

„(4) Urząd stwierdził przekroczenie ARfD w przypadku NDP dla porzeczek, bananów, sałat, endywii o liściach szerokich, szpinaku i boćwiny. Urząd skonsultował się z państwami członkowskimi i zwrócił się do nich o zgłaszanie potencjalnych awaryjnych dobrych praktyk rolniczych, które dopuszczono w państwach członkowskich lub państwach trzecich i poddano już ocenie na poziomie państw członkowskich, i które pozwoliłyby uniknąć niedopuszczalnego ryzyka dla konsumentów. Nie zgłoszono awaryjnych dobrych praktyk rolniczych. NDP dla wspomnianych towarów w załączniku II do rozporządzenia (WE) nr 396/2005 należy zatem obniżyć do odpowiedniej granicy oznaczalności.” (https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=OJ:L_202500158)

Szczególnie interesującym fragmentem z tego rozporządzenia jest „Nie zgłoszono awaryjnych dobrych praktyk rolniczych”, co wnioskując logicznie było punktem zapalnym dającym możliwość podjęcia tak drastycznych kroków, pytanie tylko brzmi dlaczego takich rozwiązań nie zgłoszono jak w przypadku niektórych innych gatunków np.

„(5) Urząd stwierdził ponadto przekroczenie ARfD w przypadku NDP dla owoców nieszpułki zwyczajnej, czereśni, brzoskwiń, winogron stołowych i winogron do produkcji wina, jeżyn, malin, borówek amerykańskich, żurawin, agrestu, bzu czarnego, oliwek stołowych, pomidorów, oberżyn, melonów, dyń olbrzymich, arbuzów, brokułów, kalafiorów, kapusty głowiastej, roszpunki warzywnej, rokietty siewnej, gorczycy sarepskiej, szparagów, wątroby bydła i innych podrobów jadalnych bydła. Urząd skonsultował się z państwami członkowskimi i zwrócił się do nich o zgłaszanie potencjalnych awaryjnych dobrych praktyk rolniczych, które dopuszczono w państwach członkowskich lub państwach trzecich i poddano już ocenie na poziomie państw członkowskich, i które pozwoliłyby uniknąć niedopuszczalnego ryzyka dla konsumentów. W odniesieniu do wspomnianych towarów zgłoszono awaryjne dobre praktyki rolnicze, które nie prowadzą do przekroczeń ARfD. NDP dla tych towarów w załączniku II do rozporządzenia (WE) nr 396/2005 należy zatem obniżyć do wartości zaproponowanych przez Urząd.”

 

W przypadku Polski, uprawa porzeczki czarnej ma wręcz strategiczne znaczenie, co wynika z prostego faktu, jesteśmy drugim największym producentem na świecie tych owoców tuż za Rosją, a przed Ukrainą. Dopuszczenie do takiego rozwoju sytuacji jest niedopuszczalne, a jednak się wydarzyło.

Więc jakie będą konsekwencje?

Na początek należałoby zwrócić jeszcze raz na fakt zmian zasad gry, gdzie nie należy się obawiać jedynie wycofywania substancji czynnych z oficjalnego obrotu, ale również ograniczanie ich dopuszczalnego progu pozostałości, co ciekawsze pierwsze oficjalne wersje programów ochrony, a także etykiet na sezon 2025 dopuszczały użycie acetamipridu i w teorii nadal dopuszczają, lecz w praktyce jest to już niemożliwe.

Następnie biorąc pod uwagę, że mało plantacji porzeczki czarnej posiada na tyle dobre usytuowanie w kontekście izolacji przestrzennej od innych upraw, ryzyko zjawiska znoszenia cieczy roboczej z sąsiednich upraw jest naprawdę wysokie, co może prowadzić do utraty rentowności gospodarstwa, nawet nie z winy samego właściciela plantacji.

Sprawa nie wygląda wcale lepiej, kiedy się wgłębimy w stratę tego „oręża” w walce z szkodnikami. Insektycydy oparte na substancji czynnej acetamiprid, były ważną częścią ochrony, szczególnie tam gdzie było potrzeba zastosowania środków nie tylko o działaniu kontaktowym, ale przede wszystkim działaniu systemicznym, dając możliwość zwalczania szkodników żerujących wewnątrz pędów, takich jak Przeziernik porzeczkowiec (Synanthedon tipuliformis) i Pryszczarek porzeczkowiec pędowy (Resseliella ribis). W przypadku Przeziernika porzeczkowca, mamy dostępne już pułapki feromonowe do odłowu tych szkodników, ale również alternatywne rozwiązania np. Isonet Z, których działanie polega na wabieniu samców przeziernika porzeczkowca feromonem emitowanym przez dyspensery, co skutkuje dezorientacją samców i utrudnia im odnalezienie samicy. W przypadku Pryszczarka porzeczkowca pędowego, sytuacja jest trudniejsza, ponieważ nie ma jeszcze dostępnych ani pułapek do odłowu, ani dyspenserów, choć ze względu na zapotrzebowanie ze strony rynku i fakt, że pułapki są już dostępne dla innego gatunku z rodzaju Resseliella, a dokładniej dla Pryszczarka namalinka łodygowego (Resseliella theobaldi), można przyjąć optymistyczną wersję, że to tylko kwestia jak takie rozwiązania staną się dostępne o ile nie za późno, a czasu jest mało, ponieważ szkodniki te będą powodować ogromne zniszczenia na plantacjach i coraz więcej suchych pędów na krzewach będzie tylko coraz bardziej i bardziej widoczna. W przypadku ochrony tymi metodami kluczowa jest również współpraca sąsiadujących ze sobą plantatorów, ponieważ w takich przypadkach wysoką efektywność zapewni tylko stosowanie tego typu rozwiązań, na każdej z plantacji położonych blisko siebie, a nie tylko na pojedynczych.

 

Przyjmując mało optymistyczny scenariusz, należy również zakładać zwiększenie presji ze strony Pryszczarka porzeczkowiaka liściowego (Dasineura tetensi), mszyc (Aphididae) i zwójek (Tortricidae). O ile jeszcze rok temu mając do dyspozycji zarówno acetamipryd, ale również spirotetramat, szkodniki te nie zajmowały zbytnio głowy plantatorów o tyle teraz sytuacja dynamicznie może przyjąć zupełnie inny kierunek.

Ostatnie sezony pokazały, że produkcja porzeczki czarnej nie musi być wcale taka łatwa, gradobicia, przymrozki, niekorzystne warunki do zapylania i często mocno zdewastowane plantacje przez szkodniki żerujące wewnątrz pędów, co akurat było częściowo pokłosiem zaniedbania plantacji spowodowanych słabszym okresem cenowym, co przełożyło się nie tylko na słabszą ochronę, ale również nawożenie mineralne. Dzieła kończył szpeciel Wielkopąkowiec porzeczkowy (Cecidophyopsis ribis), będący jednocześnie wektorem chorób wirusowych m.in. rewersji porzeczkowej. Wszystkie te czynniki nałożone razem otwierają prostą drogą ku przepaści, a znalezienie „hamulca” i nie spadnięcie w nią dla wielu producentów tego gatunku może okazać się niemożliwe.